Sierpień w tym roku uciekł mi szybciej, niż wypowiada się słowo „urlop”. Jednak zapamiętam ten czas jako piękny, gorący i pełen przepięknych wspomnień. Mieliśmy z M. nieco inne plany wakacyjne, ale ostatecznie wylądowaliśmy na wyspie Zakynthos. Nie żałujemy takiego obrotu sprawy, ponieważ spędziliśmy tam cudowny czas, odwiedziliśmy fascynujące miejsca i wróciliśmy zrozpaczeni, że wyjazd dobiegł końca.
Zakynthos to mała wyspa, ma ok. 405 km2, czyli jest mniejsza od powierzchni Warszawy. Niewiele znajdziemy w tym greckim raju zabytków, po trzęsieniu ziemi w 1953 roku, ostały się jedynie cztery budynki z historią. Mimo tego, fauna i flora nie szczędzi turystom atrakcji oraz idealnych warunków do wypoczynku i plażowania.
Największą i najsłynniejszą atrakcją Zakynthos jest Navagio, czyli Zatoka Wraku. Przepiękna lazurowa woda, biała plaża i otaczające ją wapienne skały zachwycają, a każde zdjęcie zrobione ze statku lub punktu widokowego staje się przepiękną pocztówką bez użycia programów graficznych czy filtrów. Na plaży znajduje się wrak statku, który moim zdaniem jest najmniejszą atrakcją tego miejsca. Sama natura postarała się, by było tam jak w niebie, wrak owiewa zatokę legendą, w którą (mam wrażenie) nikt już specjalnie nie wierzy.
Wyspa słynie także z żółwi Caretta caretta, można je bowiem spotkać podczas rejsów statkiem, ale nie tylko. W miejscowości Laganas, w której się zatrzymaliśmy znajduje się wydzielona część plaży, na której żółwie składają jaja. Podobno w miesiącach letnich, od czerwca do końca sierpnia, w nocy nie mogą na wyspie lądować samoloty, gdyż lotnisko znajduje się zbyt blisko plaży i huk silników straszy żółwie składające jaja. O wczesnych godzinach porannych warto patrzeć uważnie pod nogi, ponieważ można spotkać małego przedstawiciela Caretta caretta, który przemierza piaski w kierunku morza. Uwaga! nie wolno ich dotykać, ani pomagać dotrzeć do wody.
Wszystkich miłośników zabiegów upiększających i regenerujących dla skóry powinna wyspa Zakynthos zainteresować, znajdują się tam bowiem kąpieliska siarkowe (woda wypływa grotami ze źródeł podziemnych) i plaża na której można wysmarować się glinką. Xigia i Azzuro to idealne miejsca dla urodowych fraków;)
Fantastycznie bawiliśmy się także w Parku Askos. Kamieniste alejki, kamieniste ściany parku, kamieniste domki i studnie na deszczówkę. Wśród tych kamieni drzewka oliwne, owocowe i zwierzęta! Można nakarmić daniele i sarny gałązką oliwną, spojrzeć w oczy żółwiom lądowym i pobawić się z szopami praczami. Może chwilowo zachowywałam się w parku jak czterolatka (dzięki A.:)), ale ten czerpie najwięcej radości, kto potrafi cieszyć się jak dziecko!
Sama stolica wyspy, miasto Zakynthos jest urokliwym miejscem, w którym czuć wyraźnie włoskie, weneckie wpływy. Uliczki wieczorem rozbrzmiewają rozmowami, śmiechem i muzyką, wypełnia je zapach pysznego jedzenia i kawy (nie ma chyba takiej ilości kawy, której Grecy nie wypiliby w ciągu dnia). Wszędzie błyszczą światła restauracji, tawern i kafejek, a kolorów miastu dodają wszech-rosnące oleandry! W Zakynthos znajduje się kościół świętego Dionizosa, który odwiedziliśmy dwa dni przed największym, corocznym świętem religijnym na wyspie. Relikwie „świętego przebaczenia” i patrona wyspy zostają wystawione, na jego stópki zostają założone buty, -pantofelki. Wszyscy mieszkańcy wyspy przybywają do świątyni by ucałować stopy św. Dionizosa, a następnie kiedy „odbędzie” on już pielgrzymkę po ulicach miasta, wierni czekają w długich kolejkach, by otrzymać strzępek tych właśnie bucików i zabrać je do domu.
Mogłabym o Zakynthos opowiadać godzinami, oglądać zdjęcia i przypominać sobie szum morza i jego ciepłe fale obmywające moje stopy. Chciałabym rano oglądać wschód słońca z oryginalnym greckim frappe w dłoni. Patrzę na moje opalone nogi i odrobinę ogarnia mnie smutek, że ponownie tak mocne słoneczne promienie poczuję na swojej skórze (miejmy nadzieję) w przyszłym roku. Jednak ta ponowna wprawa do Grecji napełniła moje serce optymistycznym Siga, Siga! (powoli, spokojnie), które z wielką pieczołowitością będę pielęgnowała w szale dnia codziennego.
Siga, siga i do przodu… Brzmi ładniej, niż „Alleluja i do przodu”, zaadoptuję 😉 PS Piękne zdjęcia i gratuluję wewnętrznej czterolatki – fajny wiek 😉
PolubieniePolubienie
Doskonale rozumiem tęsknotę do takich miejsc. To rzeczywiście uroczy zakątek świata. Ujmująca jest ta troska o żółwie, tak różna od naszej mody strzelania do wszystkiego, nie wyłączając gatunków chronionych…
PolubieniePolubienie
Zgadzam się. Ujęło mnie, kiedy wolontariusze niemal na kolanach podążali wraz z żółwiem w stronę morza, aby ochronić swoim cieniem to maleństwo przed patrzącymi promieniami słońca.
PolubieniePolubienie
Super!
PolubieniePolubienie
Przepięknie😎😎🤗Magia odcisnęła Ci w serduszku cudowne wspomnienia ⚓️I polubiłaś zolwiki👍Moje ulubione greckie👍🤓
PolubieniePolubienie
Jeszcze nie widziałem nikogo poza gazowym komoruskim, kto by chciał strzelać nawet do żółwi. Reszta zasłania ciałem nawet korniki😂
Ale to tak „na boku” , piękny zakątek ale Grecja dawno już przestala byc rajem, terą z jest raczej niemieckim obozem pracy. Ale podobało mi się tam kiedyś, może i dziś by się spodobalo,’☺
PolubieniePolubienie
Zazdroszczę Ci 🙂 Marzy mi się last minute właśnie tam w przyszłym roku, choć tegoroczne polskie widoki też cieszyły moje oko 🙂 Buziaki :*
PolubieniePolubienie
Świat jest piękny. Trochę szkoda, że go tak szybko niszczymy.
PolubieniePolubienie
Sprawiłaś, że nabrałam ochoty na ujrzenie tych plaż, lazurowej ze szmaragdem toni wody i smagania promieniami słońca. Cudowne zdjęcia. Zapamiętam, gdzie warto ruszyć się.
PolubieniePolubienie
Miło mi. To przepiękne miejsce, warte zobaczenia. Nie żałuje żadnej minuty w tym miejscu.
PolubieniePolubienie
Cudne wspomnienia. My byliśmy na Rodos:))) Też mi się strasznie nie chciało wracać, i to poczucie, że niedługo znowu będzie zimno……Brrr
PolubieniePolubienie
W takich chwilach stwierdzam, że urodziłam się w nieodpowiedniej strefie klimatycznej😔
PolubieniePolubienie
To samo dzisiaj napisalam u siebie:-)
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Ach, Zakynthos! Postanowiłam opisać nasze wakacje tam dopiero w jakiś jesienny wieczór, żeby powspominać. 🙂
My wybraliśmy się tam pod koniec czerwca, byliśmy w podobnych miejscach co Ty. I masz dużo racji pisząc o wraku – to miejsce jest przepiękne samo w sobie.
Widzieliście Błękitne Groty? Robią wrażenie, chyba nawet większe niż Navagio 🙂
PolubieniePolubienie
Widzieliśmy, ale żałuję, że zabrakło nam czasu na groty na Kefalos, tamte podobno są absolutnie niesamowite!
PolubieniePolubione przez 1 osoba